Obecnie dzieci mają lepsze życie – prawie wszystko, czego potrzebują, jest w zasięgu ręki: smartfon, Internet, markowe ciuchy, rewelacyjne wakacje, różnorodne zajęcia pozaszkolne. Ale czy jest im łatwiej przejść przez dojrzewanie? Czy potrafimy zaspokajać ich prawdziwe, niematerialne potrzeby? Stale rosnąca liczba uzależnień i zaburzeń psychicznych w tej grupie wiekowej świadczy o tym, że nie najlepiej sprawdzamy się w roli rodziców i wychowawców.
Z artykułu dowiesz się m.in.:
Okres dorastania to test dla całej rodziny. To prawda, że dojrzewanie jest odpowiedzialne za zmiany nastrojów, niekontrolowane reakcje i impulsywne decyzje dzieci. To prawda, że szukają one silnych przeżyć i podważają autorytet dorosłych. Jeśli jednak zachowania ryzykowne nasilają się, dziecko jest bardzo agresywne lub wpada w depresję, to jest to coś więcej niż bunt. Funkcjonowanie nastolatków wiele mówi o tym, jak czują się w swoim środowisku rodzinnym, jakie mają relacje z rodzicami oraz o tym, jak dorośli reagują na ich potrzeby.
Rodzice często skupiają się na tym, jakie dzieci mają być i co mają osiągnąć, mało uwagi zaś poświęcają im samym. Chcą wiedzieć, co w szkole, ale już niekoniecznie, jak dziecko się w niej czuje. Pytają o oceny, ale nie o to, ile wysiłku kosztowało ich zdobycie. Oczekują samodzielności, ale nie stwarzają dziecku możliwości do jej budowania. Wymagają, kontrolują, krytykują, karzą. Wychowanie coraz bardziej przypomina hodowlę człowieka sukcesu.
Tymczasem nastoletnie dzieci mają potrzeby, których zaspokojenie gwarantuje harmonijny rozwój. Jeśli te potrzeby są zaniedbywane, jednostka doświadcza trudności w różnych obszarach swojego życia. Proces dojrzewania jest ogromnym wyzwaniem, dlatego w tym okresie dorośli (rodzice, wychowawcy, nauczyciele) powinni zwracać szczególną uwagę na funkcjonowanie dziecka, w tym na niepokojące sygnały takie jak:
Czego pragnie nastolatek?
My dorośli lubimy tłumaczyć skrajne emocje i trudne zachowania dorastających dzieci w sposób wygodny dla nas: to przejściowe, to przez hormony, za dobrze mają, za dużo dostają, muszą coś w życiu osiągnąć itp. Nic bardziej mylnego. Takie nastawienie świadczy o braku wglądu w świat potrzeb i przeżyć dziecka. Oraz o tym, że skupiamy się bardziej na „mieć” niż „być” i takie wzorce przekazujemy dzieciom: jesteś tak dobry jak twoje osiągnięcia. Dla małego dziecka rodzice są wyrocznią, ale nastolatek poszukujący własnej tożsamości podważa wpajane mu wzorce i weryfikuje system wartości rodziny.
Nastolatki mają żal o to, że rodzice:
Te i inne komunikaty dorosłych blokują rozmowę, wzajemne zrozumienie i porozumienie. Sprawiają, że dziecko czuje się nieważne, głupie i niepotrzebne. Próbuje zatem zaspokajać swoje potrzeby gdzie indziej, np. w grupie rówieśniczej. Niestety i tam liczy się obecnie przede wszystkim „mieć”: lepsze ciuchy, nowszy model telefonu, mocniejszą głowę przy piciu, więcej lajków na Facebooku.
Presja rówieśników, mediów i portali społecznościowych jest ogromna. Nastolatek, który nie ma oparcia w domu rodzinnym, może jej nie podołać. Jeśli miejscem zaspokajania potrzeb staje się szkoła, nastolatek włącza się w wyścig szczurów i próbuje go wygrać kosztem siebie i swojego życia. Są i tacy, którzy nie potrafią odnaleźć się ani wśród rówieśników ani w szkole. Oni zanurzają się w wirtualnym świecie, albo w swojej samotności.
Rodzice i nauczyciele dość często niewłaściwie interpretują zachowanie i reakcje dzieci, a zwłaszcza ich nadwrażliwość, impulsywność i zmienność nastrojów. Dopatrują się w nich negatywnych intencji i niewdzięczności, co oczywiście pogłębia brak porozumienia. Zdaniem rodziców nastolatki:
Dorośli, którzy sami przestali czuć, traktują dzieci instrumentalnie: oczekują od nich całkowitego podporządkowania się i dostrzegają je tylko wtedy, gdy są posłuszne (np. przynoszą dobre oceny). Ci, którzy odczuwają, mogą czuć się bezradni i po cichu obwiniać się za błędy wychowawcze, które popełnili. Im bardziej wierzą, że to ich wina, tym silniej reagują na zachowanie dzieci. Dotknięci, a niekiedy zranieni do żywego, również zaczynają traktować dzieci przedmiotowo.
Ulubiony mechanizm obronny dorosłych to uogólnienie – zanim nastolatek ma szansę opowiedzieć, co się wydarzyło, albo jak się czuje, dorośli ucinają rozmowę słowami takimi jak: „znowu”, „jak zwykle”, „ty to zawsze”, „ty nigdy”.
Skupieni na własnych emocjach przestają dostrzegać rzeczywiste potrzeby dzieci i wychodzić im naprzeciw. Dzieci czują się lekceważone. Cierpią, bo są pozostawione same sobie z problemami, które niejednokrotnie je przerastają. Więź i wzajemne zaufanie słabną, a porozumienie przekształca się w konflikt.
Niestety, opisane postawy dorosłych mają negatywne konsekwencje. Po pierwsze, rodzice (ale także nauczyciele i wychowawcy) nie wiedzą, co dzieje się z dziećmi, jakie zagrożenia na nie czyhają, nie mogą więc w porę zapobiegać zachowaniom ryzykownym. Bywa, że dowiadują się o istnieniu problemu, gdy dzieci są uzależnione od środków odurzających, lub padły ofiarą przemocy rówieśniczej. Coraz częściej zdarzają się samookaleczenia i próby samobójcze.
Nie wystarczy powiedzieć dziecku, że jego sprawy są ważne, ono musi to poczuć. Aby tak się stało, zastosuj taktykę trzech kroków „uważność-kontakt-słuchanie”.
Krok pierwszy: uważność. Nastolatek nie zawsze mówi o tym, co przeżywa, na ogół unika rozmowy na ten temat. Uważny dorosły potrafi określić, w jakim nastroju jest dziecko. Warto zwracać uwagę na sygnały niewerbalne takie jak wyraz twarzy, kontakt wzrokowy, ton głosu, postawa ciała i gesty. Zdawkowe „Wszystko w porządku” niezgodne z mową ciała to sygnał, że dzieje się coś niepokojącego. Ale zwracajmy także uwagę na pozytywne sygnały, są równie ważne.
Krok drugi: kontakt. Najłatwiej nawiązać kontakt podczas wspólnego wykonywania jakiejś czynności (spaceru, sprzątania, zakupów, kolacji). Mówmy o tym, co sami przeżywamy, jak minął nam dzień, co nas cieszy i złości. Dzielmy się wspomnieniami z własnej przeszłości, także tymi, z których niekoniecznie jesteśmy dumni. Otwartość i szczerość dorosłego to sygnał: możesz ze mną o wszystkim porozmawiać, bezpiecznie i z pełną akceptacją. Inicjując rozmowę pamiętajmy, aby nie wypytywać, nie przesłuchiwać i nie dominować rozmowy. Niech dziecko samo zdecyduje o tym, co chce powiedzieć. Reagowanie na jego wypowiedzi powinno być adekwatne do sytuacji, spokojne i empatyczne, nigdy nadmiarowe, bo może być wtedy odebrane jako wtrącanie się lub atak. Warto łączyć kontakt wzrokowy („widzę cię”) z werbalnym.
Krok trzeci: słuchanie. Niełatwo jest słuchać bez przerywania, komentowania, prawienia kazań. Fakt, że mamy większe doświadczenie, a często po prostu wiemy lepiej, nie oznacza, że mamy prawo odbierać dziecku możliwość gromadzenia własnych doświadczeń. Nastolatek poszukuje, a gotowe rozwiązania dorosłych przeszkadzają mu w odkrywaniu świata i siebie samego. Lepiej więc słuchać, zamiast mówić. Zresztą, w ten sposób najlepiej zrozumiemy dziecko i poznamy jego problemy.
Jeśli wydaje ci się, że okazujesz zainteresowanie nastolatkowi, a on twierdzi, że go nie dostrzegasz albo ignorujesz, zastanów się:
Jeśli wydaje ci się, że dużo rozmawiasz z nastoletnim dzieckiem (uczniem), a tymczasem ono ma poczucie, że go nie słuchasz, zastanów się:
Inne pomocne elementy kontaktu z nastolatkiem to: