Dostosowania wymagań edukacyjnych niezależnie od przyczyn stosowania, bardzo często może budzić wiele sprzeczności zarówno wśród rodziców, jak i uczniów. Z jednej strony pojawia się zrozumienie, z drugiej zaś poczucie niesprawiedliwości. Takie emocje coraz częściej widoczne są w szkołach, w których uczą się dzieci i młodzież z Ukrainy. Jak działać z poziomu klasy i szkoły, by zarządzić niespokojnymi nastrojami?
Z artykułu dowiesz się m.in.:
W obliczu przyjęcia do polskich szkół bardzo dużej liczby Ukraińców, coraz częściej słychać rosnący głos sprzeciwu wobec stosowania takich metod dla tych uczniów. Sprzeciw ten dotyczy w szczególności dostosowań edukacyjnych, które jawią się jako istna taryfa ulgowa.
Negująca reakcja rodziców na stosowanie innych wymagań nauczania wobec uczniów ukraińskich i polskich, bierze się zwykle z lęku i poczucia niesprawiedliwości. Lęku przed tym, że ich dziecko w jakiś sposób edukacyjnie nie poradzi sobie w szkole, że będzie „gorsze” od pozostałych.
Kiedy będąc w takim poczuciu widzimy, że są dzieci, które „dostają” inną:
to mózg szybko przeprogramowuje się na szukanie winnych. Wtedy grupa uczniów z dostosowaniami szybko może stać się (zupełnie błędnie) obwiniana za sytuację dotyczącą danego ucznia.
Zadaniem całej rady pedagogicznej jest zarządzanie tym procesem w taki sposób, by zapobiegać nastrojom mogącym doprowadzić do wystąpienia zachowań skierowanych przeciwko uczniom z Ukrainy. Nie jest to łatwe zadanie, ale z pewnością dużo łatwiejsze niż zwalczanie takich zachowań „objawowo”, gdy już się pojawią.
Zgodnie z § 2 ust.1-4 rozporządzenia MEN z 22 lutego 2019 r. w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych, wymagania edukacyjne dostosowuje się do indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych oraz możliwości psychofizycznych ucznia na jednej z czterech podstaw. Może to być:
Ostatnie jasno mówi o tym, że nauczyciele mogą samodzielnie podejmować decyzję o dostosowaniu wymagań edukacyjnych. W kontekście uczniów niemówiących po polsku trudno, by taka potrzeba się nie pojawiła.
Przy wprowadzaniu dostosowań wymagań lepiej nie liczyć na to, że uczniowie nie zauważą, iż stosujemy je dla konkretnych uczniów. Zdecydowanie warto mówić o nich mówić. W przypadku dzieci i młodzieży z Ukrainy mamy ułatwione zadanie, z uwagi na to, że ich narodowość jest jawnym faktem, a nie daną wrażliwą, której nie możemy ujawniać publicznie (jak na przykład choroba ucznia).
Warto podkreślać, że podstawą dostosowania nie jest sam fakt przynależności narodowościowej, tylko trudności edukacyjne wynikające z wcześniejszego uczenia się za granicą i brak płynnej umiejętności porozumiewania się po polsku.
Na przykład, zadając pracę domową nie mówimy „to dla wszystkich, a to dla Ukraińców”, tylko: „tutaj praca domowa dla mówiących po polsku, a tutaj dla osób, które po polsku nie mówią”. Wydaje się to tylko semantyczną różnicą, ale taki przekaz daje od razu podstawy do racjonalnego rozumienia tego podziału. Prowadzi bowiem do myśli „aha, oni mają inaczej po nie mówią po polsku”, a nie „oni mają inaczej, bo są Ukraińcami”.
Przy pracy z klasą wielokulturową dosyć łatwo wprowadzić nieświadomą narrację podziału. Kiedy dajemy uczniom polskim pracę na lekcji, a dzieci z Ukrainy siedzą obok grając na telefonach, to szybko doprowadzi to do podziałów i wzbierającej niechęci.
To, że dostosowujemy wymagania, nie znaczy, że w ogóle powinniśmy z nich zrezygnować. W planowaniu pracy z klasą, zawsze, gdy jest to możliwe przydzielajmy zbliżone lub podobne zadania. Czyli takie, które uczniowie mogą wykonywać w wybranym przez siebie języku. Mówmy uczniom z góry, co będziemy oceniać i na jakich zasadach, np.:
Unikajmy odniesień „wy i oni”, starajmy się patrzeć na klasę jako na jeden zespół. Przy organizacji wszelkich imprez szkolnych i klasowych włączajmy rodziców zarówno z Polski, jak i z Ukrainy. Wspólna praca integruje i przełamuje stereotypy oraz ewentualne uprzedzenia, które podsycają napięcia w klasie.
Niechęć do uczniów z Ukrainy w kontekście wymagań edukacyjnych może mieć również głębsze podłoże. Uczniowie, których kilka miesięcy temu przyjmowaliśmy w naszym kraju jako „ofiary wojny”, od których spodziewaliśmy się często wdzięczności, dzisiaj nie są już „ofiarami” tylko dobrze funkcjonującymi uczniami. Czasem lepiej niż Polacy radzącymi sobie na różnych przedmiotach.
Problematyka postrzegania uchodźców jako ofiar jest złożonym problemem społecznym, na bazie którego takie zniekształcenia poznawcze mogą się pojawiać. Nie patrzmy na Ukraińców jak na „ofiary” tylko jak na ocaleńców, którzy budują tutaj i teraz (często tymczasowe) życie.
Narracja w klasie powinna być prowadzona w taki sposób, by nie stawiała nikogo niżej. Przykładowo, dary zbierane w dobrej wierze dla uczniów z Ukrainy, na poziomie nieświadomym mogą pokazywać, że ofiarodawcę i przyjmującego dary, czyli relacje, która jest zhierarchizowaną, a nie symetryczną.
Wszystkie powyższe działania opierają się na pracy z uczniami i zespołem klasowym. Jest to bardzo ważne również w kontekście uświadamiania rodziców. Dziecko, które w klasie nie będzie miało poczucia niesprawiedliwości, nie przeniesie go do domu.
Niezależnie jednak od tego, co i w jakim robimy w klasie, by przeciwdziałać zjawisku poczucia niesprawiedliwości, zwykle znajdzie się rodzic lub grupa rodziców, która może zarzucać nauczycielom niesprawiedliwe traktowanie. W takim sytuacjach najgorsze co nauczyciel może zrobić to milczenie.
Nawet jeśli nie dostaliśmy żadnej informacji odnośnie do tego, że wśród rodziców rośnie jakiś rodzaj frustracji, warto ten temat poruszyć profilaktycznie. Na przykład na zebraniu wprowadzić wszystkich w treść rozporządzenia i przykładowe różnice w wymaganiach dla uczniów polskich i ukraińskich.
Jeśli jesteśmy w takim momencie procesu, że na same działania profilaktyczne jest za późno, należy podjąć działania rozładowujące sytuację. Oczywiście będą się one opierały głównie na rozmowach. Na rozmowę zaprośmy tych rodziców, którzy zgłaszają wątpliwości wobec dostosowywania wymagań. Jeśli zgłaszają je do nas bezpośrednio, mamy ułatwioną sprawę, jeśli nie (i te informacje np. dochodzą do nas z drugiej ręki) – zapytajmy wprost. Możemy np. wysłać rodzicom wiadomość, o tym, że mamy informacje o rosnącym niepokoju w kontekście niesprawiedliwości. Jeśli tak faktycznie jest – zorganizowane zostanie spotkanie informacyjne, żeby ten niepokój rozwiać (można przeprowadzić anonimową ankietę, ilu rodziców tego potrzebuje).
W ten sposób pokazujemy, że znamy sytuację i że przejmujemy się zdaniem wszystkich, a poza tym dajemy odpowiedzialność za podjęcie decyzji rodzicom. Warto też pamiętać, że rodzice nie zawsze mają świadomość, że ich własne dzieci również mają dostosowane wymagania edukacyjne, warto się do tego odnieść na takim spotkaniu.
Spotkanie dla wybranej grupy rodziców powinno być poprowadzone nie tylko przez wychowawcę, ale także przynajmniej jedną inną osobę z rady pedagogicznej (dyrektora szkoły, wicedyrektora, pedagoga). Na spotkaniu warto najpierw wsłuchać się w perspektywę rodziców, a następnie zebrać wszystkie wątpliwości i po kolei się do nich odnieść.
Pytania, które mogą być pomocne w takiej rozmowie:
Zawsze warto pamiętać, że dostosowywanie wymagań jest narzędziem, z którego każdy nauczyciel nie tylko może, ale wręcz musi korzystać. Niezależnie od wątpliwości jakie może to wzbudzać u innych rodziców, jest to jedno najważniejszych z zadań pedagogów. Rodzic tej perspektywy może nie widzieć (ma do tego prawo). Naszym zadaniem jest jej uświadomienie, że w każdym przypadku proces nauczania jest dostosowywany do potrzeb uczniów. Nie dotyczy to tylko ukraińskich dzieci i młodzieży.
Mimo naszych największych starań, może się zdarzyć również, że nie wszyscy rodzice będą mieli gotowość (z różnych przyczyn), żeby z tego obiektywnego punktu widzenia spojrzeć na sprawę. Pamiętajmy wówczas, że nie mamy wpływu na czyjeś poglądy i róbmy to, na co mamy wpływ – edukację i wychowanie młodych ludzi.